Rozczarowanie

Tyle niedomówień i niewypowiedzianych myśli... Tyle samo miłości i przyjaźni, ile niezrozumienia i niewidzialnych barier. Dorosłe relacje z rodzicami to prawdziwa jazda bez trzymanki.
Czas mija nieuchronnie a ja coraz bardziej się  boję, że coś przegapiam. Trochę oddaję walkowerem te walkę o głębsze relacje z Nimi.  Bo nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, lub bojąc się rozdrapywać stare rany, zbyt wiele spraw pozostawiam sobie samym.
Zbyt dobrze znam Ich i siebie samą, by uwierzyć, że otwartość i szczerość będą warte swej ceny.
Tak bardzo nie umiemy się między sobą różnić... Spod płaszczyka wzajemnej tolerancji, łby wystawiają przekonanie o własnej słuszności i racji.
Każdorazowa konfrontacja, nawet ta niebezpośrednia, pogłębia przepaść i tak już niepokojąco dużą. To co wyrażone nie wprost, godzi w nas silniej niż otwarta polemika. To tak jakby zamiast jednego mocnego pociągnięcia, pozwolić na powolne odklejanie plastra.
Nikt nie zadaje cierpienia umyślnie. Wygodniej jest wierzyć, że otwarta wymiana zdań jest czymś, czego należy unikać. Nikt nie chce wojny. Boimy się konfrontacji. Zawarliśmy cichy pakt o nieagresji. Nasze światy to swego rodzaju byty równoległe. Jakaś niewidzialna nić bezwarunkowej miłości wciąż spina dwie kry dryfujące w różnych kierunkach. Czasem pomyślne wiatry popychają nas ku sobie i pozwalają poczuć się jak dawniej, kiedy jeszcze byliśmy jednością myślową i światopoglądową. Lecz kiedy już na krótki moment poczuję dawno zapomniany smak beztroski i akceptacji, przychodzi sztorm konfrontacji, który mąci błogość i bezpieczeństwo.
Dorosłość dała mi wolność wyboru. Otworzyła oczy na wiele spraw. Sporo też odebrała bezpowrotnie. Bo o ile "bycie niedość" w oczach świata i swoich własnych już nie uwiera jak dawniej, o tyle bycie na przeciwległym biegunie do rodzicielskich wyobrażeń na temat tego, co słuszne i właściwie, boli dziś bardziej niż kiedykolwiek...

Komentarze

Popularne posty